"Sportu i igrzysk" – czyli jak Wojsko Polskie popularyzowało kulturę fizyczną
Pierwsze w historii Niepodległej igrzyska wojskowe, zorganizowane 12 sierpnia 1919 r. w Warszawie, stały się wielkim świętem sportu obchodzonym przez armię odrodzonej Rzeczypospolitej. Rozpoczęły się od uroczystości w Belwederze z udziałem marszałka Piłsudskiego. W swym inauguracyjnym przemówieniu zwracał się on do Pierwszej Kompanii Kadrowej, żołnierzy reprezentujących wszystkie rodzaje broni oraz inwalidów wojskowych. Otworzył w ten sposób niezwykłe zawody sportowe, zorganizowane na wzór paryskich igrzysk wojskowych z 1918 r.1 Zanim zawodnicy przystąpili do rywalizacji, na pl. Saskim odbyła się uroczysta msza św., celebrowana przez biskupa polowego Stanisława Galla, w której obok Naczelnika Państwa i premiera RP Ignacego Paderewskiego uczestniczył nuncjusz papieski Achille Ratti – późniejszy papież Pius XI. Po obejrzeniu wielkiej defilady wojskowej udano się do warszawskiej Agrykoli, by obejrzeć zmagania najsprawniejszych, najszybszych i najsilniejszych żołnierzy II Rzeczypospolitej. Mistrzem koszykówki okazała się drużyna „Rembertów”, w palancie amerykańskim wygrał „Modlin”, a w piłce ręcznej – Oficerski Kurs Gimnastyczno-Sportowy. Zwycięstwo w rywalizacji futbolowej przypadło w udziale 17. Pułkowi Artylerii „Cytadela”, zaś mistrzowski tytuł w boksie wywalczył zawodnik Kamieński. W zmaganiach lekkoatletycznych bezkonkurencyjny w biegu na 100 m i w skoku w dal okazał się Sośnicki, w rzucie granatem – Szereda, w biegu szturmowym pierwsze miejsce zajęła drużyna 36. Pułku Piechoty, a w zawodach konnych zwyciężyli „Biali”.
Pierwsze Główne Igrzyska Sportowe Wojska Polskiego, poprzedzone zawodami eliminacyjnymi w Okręgach Generalnych, zorganizowano we wrześniu 1921 r. w Warszawie. Były niezwykle widowiskowe i emocjonujące, zwłaszcza gdy 35 żołnierzy przystąpiło do pięcioboju wojskowego, obejmującego marsz na 6 km, szermierkę na bagnety, strzelanie z karabinu, rzut granatem i bieg szturmowy na 110 m. W programie igrzysk przewidziano także bieg rozstawny na 1600 m oraz mecz piłki nożnej o mistrzostwo WP2. W sportowe szranki wstąpili również przedstawiciele szkół podchorążych i podoficerów podczas pięcioboju atletycznego, a więc skoku w dal, pchnięciu kulą, biegu na 100 m, pływaniu na takąż odległość oraz biegu na przełaj na 800 m3.
W Głównych Igrzyskach Sportowych Wojska Polskiego wzięło udział blisko tysiąc żołnierzy. W Warszawie, jak donoszono na łamach pisma „Żołnierz Polski”, widziano najlepsze siły sportowe naszej armii wyszkolone ad hoc, bez specjalnego treningu, […] ludzi wziętych wprost od warsztatu, książki czy roli i w ciągu nader krótkiego czasu przygotowanych odpowiednio do zawodów. Dlatego nie można na Igrzyska tegoroczne patrzeć z punktu widzenia czysto sportowego – należy raczej mieć na uwadze nie jakość, lecz ilość ćwiczących, oraz pamiętać o tym, że Igrzyska te były pierwszą próbą urządzenia czegoś podobnego w naszej armii. Patrząc na nie z tego właśnie punktu widzenia, wyniki uważać należy za zupełnie zadawalające, a znaczenie Igrzysk w dorobku wychowania fizycznego naszego społeczeństwa za kolosalne i obecnie jedyne4.
Główne Igrzyska Sportowe (podzielone na: pułkowe, okręgowe i główne o mistrzostwo armii) okazały się wielkim sukcesem i powtórzone zostały już w następnym roku. Z czasem formę igrzysk zastąpiły Zawody Centralne o Mistrzostwo Wojska Polskiego. W 1925 r. obejmowały one: rozgrywki piłkarskie, konkurs strzelecki w Centralnej Szkole Strzelniczej w Toruniu (dla oficerów) i w Starym Samborze (dla szeregowców), zawody konne i saperskie, pięciobój wojskowo-sportowy i nowoczesny, zawody lekkoatletyczne, bokserskie i pływackie oraz konkurs szermierczy. Te niecodzienne imprezy sportowe cieszyły się ogromnym zainteresowaniem społeczeństwa, zwłaszcza że niektóre konkurencje były bardzo widowiskowe, np. urządzane w Warszawie zawody konne z udziałem czteroosobowych drużyn pułkowych, kiedy to popisywano się nie tylko doskonałą jazdą i pokonywaniem toru przeszkód, lecz także władaniem bronią białą i palną. Niemało emocji wywołały poza tym pięciobój saperski – rzut ziemią (czyli kopanie rowów i wykonywanie innych prac ziemnych), przeprawa łodzią pychówką, pływanie na 100 m, bieg na przełaj i rzut granatem – oraz saperskie konkurencje zespołowe, polegające na budowaniu sieci przeszkód drucianych i pochylni schronowej oraz przeprawie pontonami. Te urządzane corocznie zawody o mistrzostwo WP upowszechniały sport w całej armii, pokazując, że jest on „źródłem zdrowia i tężyzny fizycznej dla każdego żołnierza”5.
Święto Żołnierza Polskiego na sportowo
W kalendarzu obrońców Niepodległej 6 sierpnia był dniem szczególnym. Wskrzeszał pamięć wymarszu Pierwszej Kadrowej z krakowskich Oleandrów w bój o wolną Polskę, który zakończył się jej odrodzeniem. Ustanowione w tym dniu Święto Żołnierza Polskiego miało być, jak głosił por. Karol Durski-Trzaska, „świadkiem jego siły i tężyzny fizycznej i wykazać poziom wyćwiczenia we wszelkiego rodzaju zawodach sportowych”6. Po raz pierwszy obchodzono je w 1920 r., gdy bytowi państwa zagroziła bolszewicka nawała. W tej dramatycznej sytuacji nie zrezygnowano jednak całkowicie z organizacji igrzysk wojskowych na cześć tych, którzy przynieśli Polsce wolność. W pierwotnym zamyśle zawody miały obejmować biegi (szturmowy, płaski, na przełaj i rozstawny), chód na 10 km w umundurowaniu i z balastem (7,5 kg), skoki: wzwyż, w dal i o tyczce, rzuty: dyskiem, oszczepem i granatem, pchnięcie kulą, przeciąganie liny, pływanie i rozgrywki piłki nożnej. Niemniej gdy ważyły się losy Rzeczypospolitej, a żołnierze polscy trwali w gotowości bojowej, „namiastkę zawodów stanowiły imprezy organizowane w jednostkach tyłowych i zapasowych”7, chociażby w Dowództwach Okręgów Generalnych (DOGen.) w Poznaniu, gdzie żołnierze podjęli rywalizację w biegach, skokach, rzutach granatem i pływaniu na 400 m.
Dopiero w 1921 r., po ostatecznym pokonaniu czerwonoarmistów, można było w pełni cieszyć się wolnością i pokojem. Na pamiątkę wielkiego zwycięstwa nad bolszewikami od 1922 r. Święto Żołnierza zaczęto obchodzić 15 sierpnia – w rocznicę Bitwy Warszawskiej. Było ono wielką manifestacją polskości połączoną z uroczystym capstrzykiem, nabożeństwem polowym, defiladą wojska i przelotem eskadry lotniczej, z igrzyskami sportowymi i zabawami żołnierskimi. Stało się jednocześnie świętem wszystkich Polaków pragnących złożyć hołd poległym „w wiekowych walkach z wrogiem o całość i niepodległość Polski”8.
Sport a wyszkolenie bojowe
Wśród dyscyplin sportowych, które szczególnie upodobali sobie żołnierze WP, znalazły się m.in. lekkoatletyka, wieloboje, strzelanie, pływanie, walka na bagnety, boks oraz jeździectwo – a więc te służące podnoszeniu zdolności bojowych obrońców Niepodległej.
Od początku na czoło wysuwała się lekkoatletyka, bo opanowanie trzech głównych form ruchu, na których się wspierała – biegu, skoku i rzutu – było podstawowym probierzem sprawności fizycznej9. Według gen. dyw. Sosnkowskiego dobry żołnierz musi umieć chodzić wytrwale, biegać chyżo na krótkie i dłuższe odległości, nieraz wypadnie mu w terenie przesadzać przeszkody, dźwigać sprzęt ciężki lub rannego towarzysza, wspinać się na drzewa i słupy, rzucać granaty w różnym położeniu ciała, pełzać, okopywać się, walczyć wręcz bronią albo i bez broni10. Dlatego też w 1922 r. lekkoatletyka i gry ruchowe stały się nieodłączną częścią wychowania fizycznego żołnierzy.
Najlepszym zaś sprawdzianem ich umiejętności był wielobój wojskowo-sportowy nastawiony na rywalizację drużynową, na wspólny wysiłek w pokonywaniu przeszkód w walce o palmę pierwszeństwa. Dziś już nie biega się i nie skacze dla satysfakcji samego czynu, ale z myślą o spotęgowaniu wartości bojowych żołnierza, a więc nie w stroju lekkoatletycznym, ale w normalnym żołnierskim ekwipunku11 – podkreślał rolę lekkoatletycznego treningu w armii mjr Władysław Ziętkiewicz. Wskazywał również, że zdolność pokonywania trudnego terenu najeżonego przeszkodami oraz zahartowanie organizmu są w dużej mierze gwarantami sukcesu na wojnie, bo czynią odpornym na trudy, zmęczenie, depresję i panikę.
Nie wyobrażano sobie też żołnierza, który nie potrafi… pływać. To następna dyscyplina sportu, a zarazem podstawowa umiejętność pozwalająca w sytuacji ekstremalnej uratować swoje lub cudze życie. Dlatego priorytetowym zadaniem dla wojska stało się uczenie pływania wszystkich żołnierzy pozostających w służbie czynnej, tym bardziej że w okresie dwudziestolecia międzywojennego niewielu Polaków posiadło tę sztukę. Ponadto pływanie przynosiło olbrzymie korzyści zdrowotne: wzmacniało serce i płuca, wyrabiało muskulaturę, poprawiało kondycję i wytrzymałość. Nie wystarczy umieć pływać, trzeba umieć pływać dobrze, ponieważ w warunkach bojowych należy się liczyć z tą koniecznością, że trzeba przebyć wpław rzekę w ubraniu i z rynsztunkiem, przy tym tak, aby broni w żadnym razie nie zamoczyć – a na to pozwolić sobie może tylko dobry pływak12 – pouczał na łamach „Żołnierza Polskiego” por. W. Zarzycki. Jak najszybciej zabrano się więc do szkolenia kadr pływackich. W 1921 r. działalność rozpoczęła szkoła pływania w Dorohusku, przeznaczona dla 120 żołnierzy – przyszłych instruktorów z terenu DOGen. Lublin. Coraz większą popularnością cieszyły się również zawody pływackie organizowane z inicjatywy władz wojskowych. Jedne z pierwszych w Niepodległej odbyły się 6 sierpnia 1921 r. w Warszawie podczas obchodów Święta Żołnierza Polskiego. Wzięło w nich udział 44 śmiałków, którzy pokonywali odległość 100 i 500 m, skakali z wieży i skoczni elastycznej oraz popisywali się skokami do wody.
W 1928 r. powstały nowe pływalnie w Poznaniu, we Lwowie, w Wilnie, w Chorzowie oraz w Warszawie, gdzie skończono budować basen Legii. Dzięki sprowadzeniu z zagranicy instruktorów sztuki pływackiej, m.in. Kurta Wiessnera z Wiednia, szybko przybywało także rodzimych szkoleniowców. Wpłynęło to na zwiększenie z początkiem lat 30. odsetka posiadających umiejętność pływania w oddziałach wojskowych – z 15% do 40%, a w niektórych nawet do 95% (1933). Dobrze wyszkolony żołnierz pływak potrafił wiele: mógł pokonać co najmniej 100 m przy rwącym prądzie i wzburzonych falach, radził sobie w walce z żywiołem wody w nagłych sytuacjach, był zdolny skoczyć do niej z wysokości 2 m, nurkować przez co najmniej 20 s i, co istotne, przepłynąć przynamniej 20 m z tonącym podczas akcji ratowniczej.
Wychodząc z założenia, że jedynie „człowiek silny i wytrwały może być dobrym żołnierzem, a sport ma wychować żołnierza zdolnego do wysiłku i zwycięskiej walki”13, obrońcy Niepodległej ćwiczyli się z zapałem w szermierce, boksie, rzucie granatem i walce na bagnety. Szczególne znaczenie miała dla nich sztuka szermiercza jako umiejętność władania bronią białą, a więc szpadą, floretem i szablą, co wymagało nie tyle siły, ile inteligencji. W wojsku zaś panowało powszechne przeświadczenie, że rzadko który naród posiada tyle naturalnej zdolności szermierczej jak naród polski. Zręczność fizyczna, wrodzone uczucie radości w walce, zamiłowanie, uczucie do ćwiczeń rycerskich – oto cechy charakteru polskiego14.
Jednocześnie od wieków Polacy uchodzili za doskonałych jeźdźców, słynących z tego, że jazdę konną kochali równie mocno, jak swoje wierzchowce. Po odzyskaniu niepodległości te wciąż żywe i piękne tradycje ułańskie kultywowała kawaleria II Rzeczypospolitej, która składała się z 27 pułków ułanów, 10 pułków strzelców konnych i 3 pułków szwoleżerów. Ćwiczenia jeździeckie wymagały wprawdzie nie lada wysiłku i umiejętności, lecz były doskonałą szkołą bojową dla żołnierza: ujeżdżanie młodych koni, musztra, woltyżerka, władanie lancą, cięcie łóz i rąbanie szablą z konia, zdejmowanie pierścieni i podobne ćwiczenia białą bronią – napełniały życiem i kurzem w pogodne dnie szwadronowe rejony15.
Boom strzelecki w Niepodległej
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę strzelectwo stało się najważniejszą dziedziną sportową służącą wyszkoleniu bojowemu przyszłych obrońców ojczyzny. Postulowano, aby już w wieku szkolnym uczyć młodzież posługiwania się bronią, bo jak słusznie zauważył mjr Jan Nusbaum, 11-letni uczeń gimnazjum podczas przebywania w szkole, czy też wiejski chłopiec lub uczeń-rzemieślnik miejski, zapoznawszy się z miniaturowym karabinkiem, umiejąc wykonywać chwyty, celować i strzelać, po wstąpieniu do wojska weźmie do rąk prawdziwy z większym już zaciekawieniem i fachowością16. Dzięki opanowaniu sztuki strzeleckiej każdy obywatel mógłby w chwili zagrożenia chwycić za broń i stanąć w szeregu walczących.
Do osiągnięcia tego celu przyczynić się miały niewątpliwie Narodowe Zawody Strzeleckie, które po raz pierwszy w historii Niepodległej zorganizowano w 1924 r. Po eliminacjach mogli wziąć w nich udział oficerowie i szeregowi WP, a także członkowie stowarzyszeń przysposobienia wojskowego. Program był bogaty – obejmował m.in. zawody karabinowe (na odległość 100 m z pozycji: stojącej, klęczącej i leżącej), o mistrzostwo Lwowa (na odległość 200 m) i o mistrzostwo Polski (na odległość 300 m), poza tym: strzelanie z pistoletu, karabinka, myśliwskie, do tarczy wyobrażającej jelenia, do sztucznych gołębi. Zawody inaugurowano w pięknej wojskowej strzelnicy na lwowskim Kleparowie, a pierwsze strzały oddał mistrz ceremonii gen. broni Lucjan Żeligowski, występujący z ramienia Prezydenta RP. Zwycięzcą pierwszych Narodowych Zawodów Strzeleckich został por. Stanisław Kowalczewski.
Sukces tej pionierskiej imprezy wojskowej zdecydował o jej powtarzaniu w kolejnych latach. Z czasem okazała się ona zasadniczym czynnikiem pobudzającym zainteresowania strzeleckie rzesz Polaków, a dzięki temu wzmagającym zdolności obronne narodu. Na początku lat 30. doszło w Polsce do swoistego boomu strzeleckiego. W różnego rodzaju zawodach uczestniczyła już coraz częściej młodzież szkolna wiejska, a nawet kobiety, a strzelnice, zwłaszcza do broni małokalibrowej, zaczęto budować w coraz odleglejszych zakątkach kraju. Efektem działalności propagandowej i szkoleniowej był nie tylko rozwój strzelectwa, lecz także udział w zawodach narodowych, w których w 1930 r. uczestniczyło około 1000 zawodników17. Do najbardziej prestiżowych konkursów strzeleckich ramię w ramię z żołnierzami stawali cywile – zdobywcy Odznaki Strzeleckiej, która była dla nich nie tylko cennym trofeum, lecz także przepustką do wspólnej rywalizacji z wojskowymi. Każdy uczestnik marzył o wywalczeniu złotej odznaki z wieńcem, stanowiącej znak rozpoznawczy strzelca wyborowego.
Punktem zwrotnym w historii strzelectwa stał się rok 1931, bo wtedy właśnie zorganizowano pierwsze w dziejach Rzeczypospolitej Międzynarodowe Zawody Strzeleckie, Myśliwskie i Łucznicze we Lwowie. Były to zarazem pierwsze w Polsce mistrzostwa świata w tych dyscyplinach, w których Polacy, stając w szranki z przedstawicielami innych narodów, zdobyli aż pięć złotych medali. Ich spektakularny sukces niewątpliwie wpłynął na upowszechnienie strzelectwa w całym kraju. Już w następnym roku Polacy próbujący swych sił w tej dyscyplinie zdobyli ponad 200 tys. Odznak Strzeleckich. W 1932 r. zorganizowano imprezę pod znamiennym tytułem: „10 strzałów ku Chwale Ojczyzny”, która miała propagować idee strzeleckie wśród jak najszerszych kręgów społeczeństwa. I udało się! Corocznie brało w niej udział ok. 200 tys. pasjonatów strzelectwa.
Do końca 1938 r. Odznakę Strzelecką wszystkich stopni zdobyło 1 980 804 zawodników, a „przeszkolenie przeszło, uczestnicząc też w ćwiczeniach i zawodach, ponad 2 500 000 obywateli państwa polskiego”18. W popularyzacji strzelectwa ogromną rolę odegrali wojskowi, którzy otwierali się na potrzeby wyszkolenia bojowego Polaków, służąc im za przewodników w dziedzinie przysposobienia wojskowego.
Do biegu – gotowi – start!
Całkowitym novum w życiu sportowym Niepodległej była organizacja Narodowego Biegu na Przełaj – prekursorskiej imprezy, która miała zaszczepić Polakom zamiłowanie do sportowego trudu, nauczyć pokonywania ograniczeń własnego ciała i wskrzesić bojowego ducha. Wiosna zaś to najlepszy czas, by zagrzewać do sportowych wyczynów, o czym wiedziała doskonale redakcja „Wiarusa”: Każdy zdrowy człowiek odczuwa nowy, potężny przypływ energii, chęci do życia, do wysiłków, do wyładowania nagromadzonych sił […], kiedy słońce świeci jakoś inaczej niż w zimie, młoda zieleń, budząca się przyroda wzbudzają naturalny pęd do ruchu i radości życia, jest [to] najlepsza pora do uprawiania sportu, a zwłaszcza biegu na przełaj (cross-country), który najwierniej odpowiada nastrojom wiosny19.
Za granicą była to konkurencja ciesząca się olbrzymią popularnością, postanowiono więc podjąć się jej na rodzimym gruncie z nadzieją, że Polacy w solidarnym geście przystąpią do sportowej rywalizacji. I tak też się stało – do I Narodowego Biegu na Przełaj w 1926 r. na warszawskim Wierzbnie przystąpiło 139 ochotników, którzy mieli do pokonania trasę o długości 5 km. Do mety dotarło 103. Zwycięzcą okazał się Józef Jaworski, reprezentant Akademickiego Związku Sportowego (Warszawa), który pokonał swoich największych rywali – Alfreda Freyera z Polonii, Stefana Kostrzewskiego z AZS-u i Romana Sawaryna z Pogoni Lwów. Jeszcze w tym samym roku odbył się w Warszawie I Narodowy Bieg Kobiecy. Zwyciężyła w nim Helena Raźniewska, reprezentująca klub sportowy w Pabianicach.
Przyciągające coraz więcej zawodników i widzów masowe imprezy długodystansowców cieszyły się również poparciem wojska i były uświetniane udziałem żołnierzy. W 1935 r., gdy Narodowy Bieg na Przełaj objął cały kraj, przestał być tylko warszawski i stał się własnością każdej miejscowości na terenie Rzeczypospolitej, każdy już mógł spróbować własnych sił i własnych umiejętności. Dzięki temu ogółem w zawodach na terenie całego kraju uczestniczyło 20 000 zawodników, czyli używając porównania wojskowego – prawie 20 pułków walczących o palmę pierwszeństwa Święta Narodowego20.
Marsz Szlakiem Kadrówki
Do popularyzowania wśród młodego pokolenia mody na sport marszowy – jeden z głównych filarów przysposobienia obronnego – przysłużyła się niewątpliwie wyjątkowa impreza sportowo-wojskowa: Marsz Szlakiem Kadrówki. Wyrósł on z poczucia duchowej łączności powojennego ruchu strzeleckiego z pokoleniem pierwszych strzelców, którzy pod wodzą komendanta sposobili się do walki, a w dniu 6 sierpnia 1914 r. – poszli w bój o Polskę21. Marsz stał się wielką manifestacją polskiego ducha i zarazem hołdem złożonym marszałkowi Piłsudskiemu jako temu, który prowadził Polaków ku niepodległości. Pomysłodawcą przedsięwzięcia był komendant okręgu krakowskiego Związku Strzeleckiego Wacław Denhoff-Czarnocki – wielki popularyzator idei wychowania fizycznego i przysposobienia obronnego w odrodzonej Polsce. Projekt wcielono w życie 6 sierpnia 1922 r. Wówczas to odbył się pierwszy w Niepodległej wymarsz kompanii strzeleckiej historycznym szlakiem Pierwszej Kadrowej z Krakowa do Michałowic, uświetniony obecnością samego Piłsudskiego.
Dwa lata później w tym samym terminie zorganizowano I Marsz Kadrówki, który przybrał formę zawodów sportowo-wojskowych. Do rywalizacji indywidualnej i grupowej odważyło się stanąć siedem 13-osobowych drużyn reprezentujących Katowice, Warszawę, Wieliczkę, Kraków (dwa zespoły), Bochnię i Przemyśl. Czekał je długi i forsowny szlak, wiodący od krakowskich Oleandrów, przez Miechów i Jędrzejów, aż do pl. Katedralnego w Kielcach. Najlepsi okazali się strzelcy z Przemyśla, którzy pokonali 120-kilometrową trasę w ciągu 24 godz. i 6 min. Tryumfatorzy zostali nagrodzeni portretem Józefa Piłsudskiego z napisem: „«Zwycięskiej drużynie w zawodach marszowych» szlakiem Kadrówki pierwsza Kompania Kadrowa – 6 VIII 1914–6 VIII 1924”.
Zainteresowanie organizowanym corocznie marszem wzrosło jeszcze bardziej z chwilą wprowadzenia konkurencji strzeleckiej w 1930 r., w której zawodnicy każdej z drużyn mierzyli jednocześnie z karabinów wojskowych do oddalonych o 100 m tarcz z wyobrażeniem dwóch leżących żołnierzy. Odtąd Marsz Kadrówki stał się imprezą sportowo-wojskową z prawdziwego zdarzenia, gdyż „dwie podstawowe umiejętności dobrego żołnierza, czyli wytrwale i szybko maszerować oraz celnie strzelać […], zaczęły dominować w rozgrywanych zawodach”22.
Serca Polaków i miłośników sportu podbił też Marsz Sulejówek–Belweder, organizowany 19 marca – w dniu imienin Piłsudskiego. Miał on zasięg ogólnopolski i był aktem uwielbienia składanym przez strzelców swojemu Wodzowi, […] naturalnym odruchem patriotycznym młodych ludzi, którzy porwani ideą przygotowania do obrony ojczyzny, byli w stanie kilka razy w tygodniu chodzić na treningi, by potem wyjechać albo nawet pójść […] do Warszawy. Po przyjeździe do Sulejówka startowali w zawodach, by nie tyle wygrać, ile […] zobaczyć marszałka Piłsudskiego23.
Sztafeta wzdłuż polskich granic
Niewątpliwie bezprecedensowym wydarzeniem sportowo-wojskowym w Niepodległej stał się wyczyn żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) – formacji zbrojnej powołanej do życia jesienią 1924 r. w celu strzeżenia wschodnich granic II Rzeczypospolitej. Wchodzący w jej skład piechurzy i kawalerzyści WP – 732 oficerów i chorążych oraz 22 545 podoficerów i szeregowych (stan na 1931 r.) – mieli pod swoją kontrolą 2316,38 km pasa przygranicznego z Sowietami, Litwą, Łotwą, Niemcami (Prusy Wschodnie) i Rumunią (wzdłuż Dniestru), co stanowiło dwie piąte całej granicy państwa polskiego. W pierwszą rocznicę powołania KOP, 5 listopada 1925 r., żołnierze na rozkaz swojego dowódcy gen. Henryka Odrowąża-Minkiewicza przystąpili do biegu sztafetowego (rozstawnego) wzdłuż granicy polsko-sowieckiej. Zgodnie z założeniem miał to być egzamin wytrzymałości żołnierskiej i gotowości bojowej, a przy okazji sprawdzian systemu łączności między strażnicami i odwodami granicznymi.
Uczestnicy pokonywali trasę w dwóch kierunkach – na południe i na północ – odtwarza przebieg sztafety Artur Ochał. – Na północy punktem rozpoczęcia był trójstyk granic: polskiej, łotewskiej i sowieckiej, a dokładnie słup nr 0 osadzony w pobliżu miasteczka Leonpola nad Dźwiną (dziś na Białorusi), skąd żołnierze ze Strażnicy KOP „Czemery” z 5. Batalionu KOP we wsi Łużki (dziś na Białorusi) pobiegli na południe. W tym samym czasie na południu kraju z odcinka Strażnicy „Okopy Świętej Trójcy” (14. Batalion KOP w Borszczowie – dziś na Ukrainie), spod słupa nr 2290 na zbiegu trzech granic (polskiej, sowieckiej i rumuńskiej), wyruszyła sztafeta w kierunku północnym24.
Bieg był nadzwyczaj forsowny, bo jego uczestnicy pędzili co tchu z ładownicami, zrolowanymi płaszczami, karabinami i pałeczkami sztafetowymi od jednej do drugiej strażnicy, dając sobie umówione sygnały, by w porę uprzedzić swoich sztafetowych następców. Żołnierze biegli dniem i nocą, nie zważając na zmęczenie, złą pogodę i przeszkody. Musieli przedzierać się przez bagna i rozlewiska, łąki i podmokłe grunty, przemierzać zaorane pola i przemieszczać się wielokrotnie po śliskich kładkach przerzuconych nad bagnami i strumieniami. Rzeki czy jeziora pokonywali pychówkami bądź motorówkami. Gdy w jednej z nich zepsuł się silnik i zbliżyła się niebezpiecznie do sowieckiego brzegu, bolszewicki patrol zaczął ostrzeliwać Polaków, ci jednak zachowali zimną krew i zdołali przeciągnąć łódź do brzegu. I tak oto drużyna „południowa”, złożona z 2436 żołnierzy, pokonała trasę długości 1276,48 km w ciągu 5 dni, 4 godz. i 59 min, a „północna”, zasilona przez 2413 mundurowych, potrzebowała nieco więcej czasu, by przebyć 1277,96 km – 5 dni, 7 godz. i 40 min.
Była to największa tego typu wojskowa impreza w Polsce, a pod względem sportowym druga co do wielkości w Europie (Polaków wyprzedzili tylko Niemcy). Jej sukces stał się motywacją do organizacji kolejnych biegów sztafetowych. Do historii przeszedł w szczególności czwarty z nich, zorganizowany w 10. rocznicę odzyskania niepodległości. Jego wyjątkowość polegała na tym, że w sztafecie startowali zarówno żołnierze KOP, jak i funkcjonariusze Straży Granicznej (SG), powołanej do życia właśnie w 1928 r. w celu strzeżenia granic zachodnich, południowych i północnych. Nowością był fakt, że bieg rozstawny miał po raz pierwszy w historii Rzeczypospolitej odbywać się wzdłuż wszystkich jej granic – a więc na dystansie aż 5337 km. Trasa wiodła ścieżkami patrolowymi między strażnicami KOP i placówkami SG.
Start nastąpił 30 września 1928 r. o godz. 6.00 w momencie, gdy obie pałeczki: „wschodnia” (KOP) i „zachodnia” (Straży Granicznej) znalazły się przy słupie nr 202 k. wsi Jankielówka w gminie Dowspuda. […] Przeciętnie żołnierze Korpusu mieli do pokonania odcinki o długości 600–800 m, a mniej liczni funkcjonariusze SG przebiegali zazwyczaj dystans od 1 do 3 km. Na trasie czwartego biegu pałeczka „zachodnia” pierwszy raz pokonała granicę morską Rzeczypospolitej w rejonie Gdyni, gdzie przewieziono ją na pokładzie kutra strażniczego („Strażnik I”). Na południu funkcjonariusze SG pokonywali z nią karpackie ścieżki wzdłuż ówczesnej granicy z Czechosłowacją. Po dwunastu dniach biegu, na łodziach na oświetlonym Dniestrze, doszło do skrzyżowania obu sztafet i nastąpiło uroczyste przekazanie pałeczek. Pałeczka „zachodnia” (SG) została poniesiona dalej na północ przez żołnierzy KOP, ze „wschodnią” zaś strażnicy SG pobiegli wzdłuż granic z Rumunią, Czechosłowacją, Niemcami i Wolnym Miastem Gdańskiem. Bieg zakończył się 19 października o godzinie 09.39, po dotarciu do Jankielówki na Suwalszczyźnie pałeczki „zachodniej”, przenoszonej przez żołnierzy KOP. Dzień wcześniej na miejscu pojawili się strażnicy SG z pałeczką „wschodnią”25.
Była to bez wątpienia jedna z najbardziej spektakularnych imprez sportowo-wojskowych II Rzeczypospolitej. Okazała się ona dobrym sprawdzianem wyszkolenia, sprawności, wytrzymałości i samozaparcia. Budzący uznanie „wyczyn żołnierzy kresowych”, jak pisano o nim w międzywojennej prasie, był dla nich prawdziwą zaprawą bojową.
1 A. Chmiel, Wychowanie fizyczne i sport…, s. 130.
2 Tamże, s. 551.
3 Zwycięzcą pięcioboju wojskowego został st. szer. Jan Kula – reprezentant OGen. Pomorze, natomiast w biegu na 100 m nie do pokonania okazała się lwowska drużyna OGen. Lwów, a futbolowy tryumf świętował zespół DOGen. Kraków, który zdobył tytuł mistrzowski i nagrodę przyznaną przez Polski Komitet Olimpijski – posążek z brązu wyobrażający piłkarza. W pięcioboju atletycznym bezkonkurencyjny był kadet Zygmunt Kochański z Wielkopolskiej Szkoły Podchorążych Bydgoszcz, nagrodzony pamiątkowym zegarkiem ufundowanym przez marszałka Piłsudskiego. Zawodnicy, którzy zajęli drugie i trzecie miejsce, otrzymali karabinki z napisem: „Nagroda M.S.Wojsk. za zwycięstwo na Gł. Igrzyskach Sportowych W.P. – 3 i 4/ 9 1921”, ponadto pamiątkowe szable i pistolety. W podobny sposób uhonorowano zwycięską drużynę piłkarską. Tamże, s. 552.
4 Główne Igrzyska Sportowe Wojsk Polskich, „Żołnierz Polski” 1921, nr 55, s. 12–13.
5 A. Chmiel, Wychowanie fizyczne i sport…, s. 566.
6 Święto Żołnierza Polskiego oraz zawody sportowe DOGen. w dn. 6. VIII.br., Dz. Rozk. DOGen. Warszawa, nr 131, z 20.07.1921, poz. 12.
7 A. Chmiel, Wychowanie fizyczne i sport…, s. 516.
8 Święto żołnierza – obchód, Dodatek do Dz. Rozk. DOK VII Poznań, nr 83, 12.08.1924, poz. 1.
9 A. Chmiel, Wychowanie fizyczne i sport…, s. 579.
10 Regulamin wychowania fizycznego, Warszawa 1922, s. 3–4.
11 W. Ziętkiewicz, O zawodach wojskowo-sportowych, „Przegląd Piechoty” 1929, z. 10, s. 41.
12 W. Zarzycki, Pływanie, „Żołnierz Polski” 1923, nr 33, s. 7.
13 Każdy żołnierz musi umieć bić się i pływać, „Wiarus” 1931, nr 21, s. 469.
14 F. Golling, O szermierce. Streszczenie odczytu, „Żołnierz Wielkopolski” 1922, nr 6, s. 1–2.
15 A. Królikiewicz, Jasiek, Picador i ja, Warszawa 1958, s. 37–38.
16 J. Nusbaum, Na czasie. Sport strzelecki w Polsce i sposoby jego ożywienia, „Bellona” 1926, t. 24, z. 3, s. 285.
17 A. Chmiel, Wychowanie fizyczne i sport…, s. 439.
18 Tamże.
19 Przegląd Sportowy. Wiosenne „Cross-Country”, „Wiarus” 1931, nr 12, s. 259.
20 Około 20 tysięcy zawodników w narodowych biegach, „Wiarus” 1935, nr 22, s. 11.
21 J. Szyszko-Bohusz, Dziesięć lat na szlaku Kadrówki. Duch, znaczenie i dzieje żołnierskiego sportu marszowego w Polsce, Warszawa 1934, s. 23.
22 A. Chmiel, Wychowanie fizyczne i sport…, s. 366.
23 Tamże, s. 380.
24 A. Ochał, Opasać sztafetą II Rzeczpospolitą. Biegi rozstawne Korpusu Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej, 2.02.2020, https://przystanekhistoria.pl/pa2/teksty/64815,Opasac-sztafeta-II-Rzeczpospolita-Biegi-rozstawne-Korpusu-Ochrony-Pogranicza-i-S.html [dostęp: 5.05.2023].
25 Tamże.