Waleczni na froncie, silni w sporcie

Walka na śmierć i życie, przezwyciężanie trudności, tężyzna fizyczna i hart ducha, upór i determinacja, żelazna dyscyplina i wierność zasadom, gotowość do poświęcenia dla Ojczyzny i reprezentowanie jej na światowych arenach – już przeszło 100 lat temu te idee i wartości silnie łączyły sport i służbę wojskową w Polsce. Po odzyskaniu niepodległości ów związek nabrał szczególnego znaczenia, ponieważ elity polityczne i wojskowe traktowały tężyznę fizyczną i usportowienie społeczeństwa – zwłaszcza żołnierzy – jako jeden z fundamentów militarnej siły narodu. Nie zmieniło się to przez całe dwudziestolecie międzywojenne: sportowo-wojskowe więzy były wówczas wręcz wzmacniane. To właśnie zaangażowanie i praca Wojska Polskiego wydatnie przyczyniły się do dynamicznego rozwoju polskiego sportu, który stał się w II Rzeczypospolitej zjawiskiem niezwykle istotnym – chyba jeszcze ważniejszym, niż się spodziewano. Można zaryzykować stwierdzenie, że bez żołnierskich zasobów i wysiłków nie byłoby tak ogromnego społecznego fenomenu międzywojennej Polski. 51 olimpijczyków-zawodowych żołnierzy, w tym 13 medalistów letnich igrzysk – te liczby mówią same za siebie.

Sport przykrywką…

Korzenie sportowo-wojskowych więzów sięgają I wojny światowej, a nawet lat bezpośrednio ją poprzedzających, gdy Polacy przygotowywali się do podjęcia zbrojnej walki o niepodległość. Do spraw najważniejszych należały wtedy utworzenie zaplecza militarnego oraz wyszkolenie przyszłych żołnierzy, w dalszej perspektywie czasowej – obywateli odrodzonej Polski. W tym celu w 1910 r. w Galicji powołano legalne organizacje sportowe (czy raczej: sportowo-paramilitarne). Najpierw wiosną we Lwowie utworzono Związek Strzelecki, a pod koniec roku w Krakowie założono Towarzystwo Sportowo-Gimnastyczne „Strzelec”. Oba podmioty otrzymały od władz austriackich zezwolenie na korzystanie ze strzelnic wojskowych. Mogły też legalnie pozyskiwać broń wojskową z własnych środków1.

Manewry Związku Strzeleckiego, Zakopane, sierpień 1913 r. Źródło: domena publiczna

Zrąb ideowy i kadrowy lwowskiego ośrodka stanowił utworzony w 1908 r. Związek Walki Czynnej – tajna organizacja niepodległościowa, w której prym wiódł Józef Piłsudski. To właśnie on był nieformalnym zwierzchnikiem zarówno Związku Strzeleckiego, jak i „Strzelca” i dążył do skonsolidowania ruchu strzeleckiego. Udało się to w 1912 r., gdy powstała Polska Federacja Strzelecka2. Statutowe cele organizacji, czyli pielęgnowanie ćwiczeń fizycznych i aktywności sportowej, zwłaszcza strzelania i musztry, maskowały w znacznym stopniu główną motywację działalności3. Nie zmienia to faktu, że ruch strzelecki krzewił sport wśród kandydatów na żołnierzy i organizował zawody. Nabyte w nim doświadczenia nie pozostały później bez wpływu na życie i kariery wielu sportowców II RP.

Przed I wojną światową w Galicji podejmowano także inne, niezależne przedsięwzięcia sportowo-paramilitarne. Chociaż inicjowali je ludzie o poglądach politycznych odmiennych od Piłsudskiego, w gruncie rzeczy cele tych działań były zbliżone do założeń ruchu strzeleckiego. Przykładowo ruch wywodzący się z Organizacji Młodzieży Niepodległości „Zarzewie” wiosną 1911 r. powołał Polskie Drużyny Strzeleckie4. Piłsudski zabiegał o połączenie go ze Związkiem Strzeleckim, ale na przeszkodzie stanęły zbyt wyraźne rozbieżności ideologiczne. Sporą aktywność przejawiały również Polowe Drużyny Sokole (zwane też Stałymi), którymi dowodził Józef Haller, znajdujące się pod patronatem Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego, a wywodzące z Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, oraz związane z Narodową Demokracją Drużyny Bartoszowe5. W wymienionych organizacjach, podobnie jak w związkach strzeleckich, niezbędnym elementem przygotowania fizycznego były ćwiczenia oparte na systemie gimnastyki szwedzkiej Linga6. Pozostały one istotną częścią żołnierskiego treningu w latach I wojny światowej, a nawet po jej zakończeniu.

…i rozrywką

Sport wśród polskich żołnierzy podczas I wojny światowej zaistniał nie tylko jako metoda podtrzymania dobrej kondycji i sprawności fizycznej. W przerwach między działaniami militarnymi stał się po prostu rozrywką, formą spędzania wolnego czasu i sposobem na nudę oraz na rozładowanie stresu. Szczególną popularność zdobył w Legionach Polskich, a dyscypliną numer jeden była piłka nożna. To wszystko działo się wtedy, gdy sport zszedł na dalszy plan, a właściwie niemal zniknął z przestrzeni publicznej. Profanacją byłoby w tych czasach strzelać bramki, gdy na froncie strzelały „grube Berty”. Co nie uchodziło w „hinterlandzie”, możliwe było na froncie – pisał w 1931 r. Stanisław Mielech, członek Legionów, najpierw uznany piłkarz, a potem ceniony działacz i dziennikarz sportowy7.

Grę w piłkę polscy żołnierze zapoczątkowali najpewniej w 1915 r., gdy intensywność działań militarnych zmalała. Niewykluczone, że inicjatorami futbolowych rozgrywek byli członkowie 1. Pułku Artylerii, wieloletni czołowi piłkarze Czarnych Lwów: Tadeusz Kowalski i Henryk Bilor. Jeden z pierwszych meczów odbył się 15 marca w Mierzwinie, nad rozlewiskiem Nidy między Pińczowem a Jędrzejowem. Na służącym za boisko pastwisku rywalizowały drużyny 1. Pułku Piechoty (m.in. z ppłk. Edwardem Rydzem-Śmigłym oraz zawodnikiem Pogoni Lwów Józefem Garbieniem w składzie) i dowództwa I Brygady. Mecz sędziował prawdopodobnie Orest Dżułyński. W tym samym miejscu niedługo później zmierzyły się zespoły sztabu I Brygady i 1. Pułku Artylerii. Zdecydowanie zwyciężyła ta druga ekipa, w której szeregach grało wielu piłkarzy lwowskich klubów8. Funkcję piłki pełniły wówczas… zwinięte w kłębek stare spodnie, a zawody obserwował z żywym zainteresowaniem komendant Piłsudski9.

Twórca Legionów sam nie biegał za piłką, ale podobnie jak wyżsi dowódcy, którzy również nie uczestniczyli w grze, przychylnie odnosił się do tej formy rozrywki. Jego podejście miało jednak pragmatyczne pobudki: Piłsudski traktował sport jako dobrą metodę na podtrzymanie odpowiedniej kondycji i sprawności fizycznej żołnierzy. Doceniał też jego walor wychowawczy – wiedział, że sport sprzyja kształtowaniu charakteru i waleczności.

Z czasem zniknęła prowizorka: wojskowe kalesony przerabiano na sportowe spodenki, a coraz częstszym zjawiskiem na boisku była prawdziwa, skórzana futbolówka. Dostarczała ją żołnierzom Liga Kobiet i czyniła to, jak wspominał Mielech, gorliwie, acz bez znajomości rzeczy. Pamiętam, iż raz przysłano nam do Legionowa tak dużą piłkę, iż nikt nie odważył się jej odbijać głową10.

Piłka ponad wszystko

To były już czasy futbolowej manii, zapoczątkowanej w Legionach wiosną 1916 r. Wówczas na froncie panował względny spokój, a żołnierskiej pasji sprzyjały pogoda i rozwijająca się infrastruktura. Na terenie wybudowanych obozów, pełniących funkcję osiedli dla członków legionowych formacji, pojawiało się coraz więcej miejsc przeznaczonych specjalnie do gry w piłkę. Jednym z takich ośrodków była frontowa osada wojskowa na Wołyniu. Trzy lata później (w 1919 r.) w Legionowie w pobliżu Warszawy powstała osada nawiązująca do tradycji z 1916 r. Tam utworzono okazałe boisko z prawdziwego zdarzenia, położone „na pięknej polance”, posiadające bramki drewniane (z poprzeczką) i siatki z prętów brzozowych. Dla znaczniejszych gości były trybuny – ławki. Szatnia mieściła się w altanie księdza Biskupa Bandurskiego11.

Henryk Bilor – środkowy pomocnik Czarnych Lwów, 1912 r. Źródło: Muzeum Sportu i Turystyki

Rok 1917 wspomina się jako bardzo bogaty i niezwykle intensywny pod względem piłkarskim dla drużyn legionowych. Jego zwieńczeniem był mecz okrzyknięty przez prasę warszawską spotkaniem o nieoficjalne mistrzostwo Polski. Rozegrały go w Krakowie 19 sierpnia tamtejsza Cracovia – uznawana za najlepszą ówcześnie drużynę na ziemiach polskich – oraz Legia (powstała w 1916 r. na Wołyniu legionowa drużyna). Pojedynek zakończył się wynikiem 1 : 2. Wygranej legionistów nie uznano jednak za sensację. W Legii wystąpiło bowiem aż pięciu etatowych zawodników przedwojennej Cracovii: oprócz strzelca jednej z bramek, Poznańskiego, a także Mielecha, w składzie znaleźli się Tadeusz Prochowski, Stanisław Wykręt i bramkarz Stanisław Mikosz. Tymczasem wśród gospodarzy było ledwie dwóch takich graczy: legendarny Józef Kałuża i Władysław Dąbrowski. Nic dziwnego, że zawodnikom chwilami mogło być trudno o orientację, kto gra przeciwko komu…

Powstała w 1920 r. warszawska Legia, najbardziej utytułowany klub w historii piłkarskich rozgrywek o mistrzostwo Polski (15-krotny mistrz kraju), nawiązywała do tradycji legionowych.

Legendarny piłkarz Cracovii Józef Kałuża (1896–1944). Jeden z najlepszych strzelców w historii klubu, zdobył dla drużyny i reprezentacji ponad 460 bramek. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Zagadka szczypiornistów

Żołnierze Legionów uchodzą ponadto za polskich prekursorów innego sportu drużynowego. Zaczęło się prawdopodobnie jesienią 1917 r. w obozie internowania w Szczypiornie, a tak naprawdę w Skalmierzycach koło Kalisza. Trafiło tam w sumie ok. 3500 żołnierzy, którzy w lipcu 1917 r. odmówili złożenia przysięgi wierności i poddaństwa cesarzom Wilhelmowi II i Karolowi I, a także bezwzględnego braterstwa broni z wojskami Niemiec i Austro-Węgier oraz państw z nimi sprzymierzonych12.

Mimo trudnych warunków w Szczypiornie polskim komendantom zależało na tym, by to żołnierze Legionów sami organizowali sobie czas. Z tego powodu opracowano regulaminy i wprowadzono zasady, które odwzorowywały codzienne funkcjonowanie Legionów. Były więc apele, zbiórki, rozkazy, wojskowy ład i porządek oraz żelazna dyscyplina. Działały poczta i sąd obozowy, kwitła również działalność kulturalna i oświatowa13. Ta normalność w anormalnych okolicznościach dotyczyła też sportu. Dobrze znane już żołnierzom pokazy gimnastyczne oraz walki zapaśnicze i bokserskie nie były jedynymi jej przejawami w obozie. Pojawiło się bowiem coś na ziemiach polskich nowego.

Nasi sportowcy wykombinowali niedawno nową grę w piłkę. Zasady tej gry różnią się od używanych w footballu, są ciekawsze i rozwijają równomiernie całe ciało, podczas gdy w footballu pracuje się przeważnie nogami – pisał w swoich wspomnieniach internowany Ludwik Dudziński14. W Szczypiornie grano najpewniej szmacianą piłką o kształcie tylko zbliżonym do owalnego, dlatego niewykonalne było kozłowanie. Za boisko służyła przestrzeń między barakami o wymiarach prawdopodobnie ok. 30 × 12 m. Nie istniały wprawdzie pola karne i bramkowe, ale za każdy ewidentny faul przyznawano rzut karny. Drużyny liczyły – tak jak w piłce nożnej – po 11 zawodników, a funkcję sędziego pełnił najstarszy rangą żołnierz. Czas meczu nie był normowany; rozgrywka trwała dopóty, dopóki sprawiała uczestnikom przyjemność. Tak miał wyglądać szczypiorniak – prototyp polskiej piłki ręcznej.

Dlaczego internowani w Szczypiornie żołnierze zajęli się nim, a nie tak dotąd popularną piłką nożną? Zapewne wynikało to z faktu, że znaczna część z nich oszczędzała buty, które w obozie stanowiły towar deficytowy. Mało prawdopodobne wydaje się z kolei to, że nowej gry nauczyli internowanych niemieccy strażnicy. Co prawda 11-osobowa piłka ręczna na świeżym powietrzu była znana w Niemczech zarówno przed I wojną światową, jak i w jej trakcie, ale tego domysłu nie potwierdził żaden z przebywających w obozie. Niewykluczone natomiast, że jedni z inicjatorów szczypiorniaka – Stanisław Grzmot-Skotnicki i Antoni Jarząbek – zetknęli się z niemiecką wersją piłki ręcznej (w duńskim wariancie grały 7-osobowe zespoły), zanim trafili do obozu, albo zainspirowała ich docierająca do internowanych niemieckojęzyczna prasa.

Zajęcia sportowe w obozie dla internowanych w Szczypiornie. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Prekursorzy polskiej piłki ręcznej ujawnili się również w obozie w Łomży, dokąd przenoszono część osadzonych ze Szczypiorna. Rozgrywki cieszyły się tam sporym zainteresowaniem. Każdy match szczypiorniaka ściągał nie tylko nas samych w obozie, ale i Niemców, na czele z sanitariuszkami – wspominał Władysław Kęsik15, a Kazimierz Kierkowski w pamiętniku pod datą 17 kwietnia 1918 r. zanotował, że na dzisiejszym meczu piłki ręcznej są i Niemcy jako widze: niektórzy śledzą rozgrywkę z wielkim zdenerwowaniem i wężowym wyginaniem swego ciała. Zwycięzcom meczu koledzy biją brawo16.


1 M. Wiśniewska, Koncepcje niepodległościowe Józefa Piłsudskiego i jego działalność w Związku Strzeleckim do wybuchu wojny, [w:] Józef Piłsudski. W drodze do niepodległości, red. K. Piwowarska, A. Skrabacz, Warszawa 2008, s. 10.

2 M. Wiśniewska, Związek Strzelecki (1910–1939), Warszawa 2010, s. 24–43.

3 Tamże, s. 43.

4 W literaturze funkcjonuje także nazwa: Towarzystwo Polskich Drużyn Strzeleckich.

5 Tamże, s. 38–40; A. Chmiel, Wychowanie fizyczne i sport w Wojsku Polskim 1918–1939, Lublin 2017, s. 68–72.

6 A. Chmiel, Wychowanie fizyczne…, s. 70–82.

7 S. Mielech, Sport piłkarski w Legjonach, „Stadjon” 1931, nr 12, s. 11.

8 G. Karpiński, Sport w Legionach, cz. 1: Absolutne początki, 18.11.2018, https://legia.warszawa.pl/absolutne-poczatki/ [dostęp: 18.04.2023].

9 E. Wojciechowski, Życie w okopach, [w:] Rok bojów na Polesiu 1915–1916. Notatki i szkice oficerów 6. Pułku Legionów Polskich, Warszawa 1917, s. 84.

10 S. Mielech, Sport piłkarski w Legjonach…

11 Tamże.

12 A. Chwalba, Legiony Polskie 1914–1918, Kraków 2018, s. 145–157.

13 Tamże, s. 157–161.

14 L. Dudziński, Ofiarny stos. Dziennik legionisty, oprac. G. Waliś, Kalisz 2006, s. 44.

15 W. Kęsik, Za drutami Szczypiorny i Łomży. Wspomnienia b. żołnierza 1. Brygady Leg. Pol., Warszawa 1936, s. 82.

16 K. Kierkowski, Z austriackiego więzienia do pruskiego obozu internowanych (Urywki z pamiętnika), [w:] Za kratami więzień i drutami obozów (wspomnienia i notatki więźniów ideowych z lat 1914–1921), t. 2, red. W. Lipiński [i in.], Warszawa 1928, s. 278–279.